Jak widzicie, udaje mi się dodać ten rozdział przed dwoma tygodniami, tak więc... Brawo ja !
Dla mnie jest nijaki, ale ostateczną ocenę w postaci KOMENTARZA pozostawiam Wam.
Jeśli chcecie być informowani o nowościach, zakładka "INFORMOWANI"
Do napisania ! xx
Faith's Pov
Wróciwszy do domu, unikając kontaktu
z innymi mieszkańcami, udałam się od razu pod prysznic. Puściłam
strumień ciepłej wody, przymykając oczy i odchylając głowę w
tył. Czułam się cudownie, gdy moje ciało odprężało się pod
prysznicem.
Po chwili westchnęłam, sięgając po
pomarańczowy żel pod prysznic i dokładnie namydlając całe ciało.
Wdychałam przyjemny dla moich nozdrzy zapach, następnie myjąc
głowę i spłukując całe ciało.
Odetchnęłam głęboko, sięgając po puszysty, błękitny ręcznik, by następnie dokładnie się nim okryć.
Stając przed dużym lustrem, które znajdowało się nad porcelanową umywalką, sięgnęłam po szczotkę, by rozczesać moje wilgotne włosy.
Patrzyłam na swoje odbicie, zauważając, że rana w kąciku ust była znacznie mniej widoczna niż na początku, tak samo z siniakiem.
Liam nie uderzył mnie cały dzisiejszy dzień; żyłam w strachu i euforii.
Odetchnęłam głęboko, sięgając po puszysty, błękitny ręcznik, by następnie dokładnie się nim okryć.
Stając przed dużym lustrem, które znajdowało się nad porcelanową umywalką, sięgnęłam po szczotkę, by rozczesać moje wilgotne włosy.
Patrzyłam na swoje odbicie, zauważając, że rana w kąciku ust była znacznie mniej widoczna niż na początku, tak samo z siniakiem.
Liam nie uderzył mnie cały dzisiejszy dzień; żyłam w strachu i euforii.
Westchnęłam, sięgając po świeży
zestaw bielizny i piżamę, która składała się z krótkich
spodenek w szaro-fioletową kratkę i koszulki na ramiączka.
Ubrawszy się, wróciłam do pokoju,
gdzie natychmiast wskoczyłam do łóżka, zakopując się w jasnej
pościeli.
Odetchnęłam z zachwytem, przymykając
powieki.
Po około dziesięciu minutach,
usłyszałam delikatne pukanie, a moje serce zamarło. Otworzyłam
oczy, patrząc w ciemność.
-P...Proszę.- Wychrypiałam cicho, nie
ufając swojemu głosowi. Drzwi otworzyły się, a w przejściu
okazał się Justin. Odetchnęłam z ulgą, siadając.
-Mogę? - Spytał szeptem. Niepewnie
skinęłam.
Chłopak wszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Podszedł do mnie, siadając na brzegu łóżka.
Ubrany był w krótkie spodenki i luźną koszulkę, a jego włosy były lekko wilgotne.
Chłopak wszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Podszedł do mnie, siadając na brzegu łóżka.
Ubrany był w krótkie spodenki i luźną koszulkę, a jego włosy były lekko wilgotne.
-Chciałem...- Odchrząknął,
spoglądając na mnie. Gdy nasze oczy się spotkały, niepewnie
oblizał wargi, kontynuując. - Przepraszam. - Szepnął, spuszczając
wzrok. Uniosłam wysoko brwi, będąc w kompletnym szoku.
-Za co? Przecież nic nie zrobiłeś.-
Odpowiedziałam, nadal nie spuszczając wzroku z Justin'a.
-W tym problem, że coś zrobiłem, ale
nie wiem co. Uciekłaś... - Odpowiedział, wyrzucając ręce w
powietrze. Z trudem przełknęłam ślinę, zastanawiając się, co
mogłabym odpowiedzieć.
-Wiesz... Ja... Um...- Zamknęłam się,
stwierdzając, że nie ma sensu kontynuować tej bezsensownej
wypowiedzi.
-Ktoś Ci coś zrobił, prawda?- Justin
spytał, choć było to bardziej stwierdzeniem. Moje oczy otworzyły
się szerzej, gdy patrzyłam w jego miodowe tęczówki.
-Ja... Nie pozbierałam się jeszcze po
zerwaniu z Seth'em... - Wypowiedziałam szeptem pierwszą lepszą
rzecz, jaka przyszła mi do głowy.
-Och, Faith. On nie był Ciebie wart.-
Powiedział brunet, przyciągając mnie do siebie i zamykając w
szczelnym uścisku. Delikatne go objęłam, w środku walcząc ze
sobą, by znów nie uciec.
Tak cholernie się bałam.
Zaczęłam cicho płakać w koszulkę Justin'a, puszczając moje emocje. Czułam się źle i brzydziłam się sama siebie. Nie chciałam być w takiej sytuacji. Chciałam wrócić do czasów, gdy żył mój ojciec i moja siostra.
Zaczęłam cicho płakać w koszulkę Justin'a, puszczając moje emocje. Czułam się źle i brzydziłam się sama siebie. Nie chciałam być w takiej sytuacji. Chciałam wrócić do czasów, gdy żył mój ojciec i moja siostra.
Szlochałam głośniej i mocniej,
ściskając ciało Justin'a.
-Cholera, Faith, nie płacz.- Szepnął
w moje ucho, pocierając moje plecy w uspokajającym geście.
Uspokoiłam oddech, odsuwając się od
niego i wycierając moje mokre policzki. Pociągnęłam nosem,
zerkając na chłopaka siedzącego naprzeciw.
Wystawił język i zrobił zeza, a ja
parsknęłam śmiechem. W efekcie brunet uśmiechnął się do mnie
szeroko, ukazując szereg białych i prostych zębów.
-Uwielbiam Twój uśmiech. - Powiedział
szczerze Justin, przybierając zupełnie poważny wyraz twarzy. Na
moje policzki wkradł się spory rumieniec, więc spróbowałam ukryć
go za kaskadą brązowych włosów.
-Faith, nie chowaj się! - Zaśmiał
się chłopak, patrząc w moje oczy. Założyłam swoje włosy za
ucho, patrząc mu w oczy.
Nagle wszystko zamarło, a czas zdawał
się stanąć w miejscu.
Przygryzłam wargę, oczekując, sama nie wiem na co.
Przygryzłam wargę, oczekując, sama nie wiem na co.
Wtedy Justin zaczął pochylać się w
moją stronę, a ja wstrzymałam oddech.
Poczułam jego wargi na swoich, przez co przymknęłam powieki.
Poczułam jego wargi na swoich, przez co przymknęłam powieki.
Nasze usta zaczęły poruszać się w
idealnej synchronizacji, gdy on przysunął się bliżej mnie,
obejmując mnie w pasie. Wplotłam dłoń w jego włosy, zębami
pociągając jego dolną wargę. Uśmiechnął się, językiem
wchodząc do mojej buzi, gdzie razem z moim toczył zaciętą walkę.
I nagle odepchnęłam go od siebie.
Jego oczy rozszerzyły się w szoku,
gdy ja pośpiesznie wstałam i ruszyłam do łazienki. Zamknęłam
drzwi na klucz, idąc do najdalszego konta toalety i siadając na
kafelkach. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam cicho łkać.
Justin's Pov
-Znowu to samo! - Warknąłem, ciągnąc
za końce moich włosów. Nagle wstałem i zacząłem nerwowo
chodzić po pokoju.
Ten pocałunek, był najlepszym w moim
życiu, a jednak spieprzył to, co udało mi się osiągnąć w
stosunku do Faith.
Ona sprawiała, że promieniałem.
Traciłem możliwość trzeźwego myślenia, normalnego rozumowania i
całą pewność siebie. Oddech uwierał mi w gardle, a serce
przyśpieszało swój rytm. W brzuchu czułem tysiące motyli, które latały, próbując wydostać się na zewnątrz. Wciąż
się uśmiechałem, nie chcąc nic więcej, by zobaczyć również
jej uśmiech; promienny, pełen radości i nadziei, a jednak z czymś
smutnym, ukrytym głęboko w środku.
Zamarłem w
miejscu, słysząc jej głośny płacz.
-Faith, ja
przepraszam. Naprawdę, Faith. Proszę, wyjdź. - Powiedziałem,
pukając w jasne drzwi do łazienki, która połączona była z jej
pokojem.
W pomieszczeniu
panowałaby idealna ciemność, gdyby nie blask księżyca, który
wpadał przez odsłonięte okno.
-Odejdź Justin.-
Załkała. Otworzyłem usta, gotowy coś powiedzieć, lecz wtedy
usłyszałem jej krzyk -Do cholery, po prostu zostaw mnie w spokoju !
Spuściłem głowę,
by następnie cicho opuścić jej pokój i udać się do swojego.
Zamknąłem za sobą drzwi na klucz i rzuciłem pierwszą rzeczą,
jaka znalazła się pod moją ręką.
Jęknąłem,
słysząc dźwięk tłuczonego szkła.
Pociągnąłem za
końce moich włosów, idąc do odległej ściany pomieszczenia,
gdzie w roztrzaskanym szkle leżała ramka. Ukląkłem, biorąc do
rąk zdjęcie rodziców i nie zwracając uwagi na rany, które
sprawiły mi na dłoniach szkło.
-Och, mamo. Co ja
znów zrobiłem źle? - Spytałem cichym głosem, palcem
przejeżdżając po twarzy Pattie. Przeniosłem wzrok na ojca, który
stał pewnie u boku mamy. - Tato... Ja chcę tylko jej pomóc.-
Szepnąłem, przytulając fotografię do piersi. Położyłem się na
plecach, zaciskając mocno powieki, by żadna łza nie opuściła
moich oczu.
Oddychałem
głęboko, starając się uspokoić mój organizm. Po prostu nie
chciałem znów stracić panowania i rozkleić się, chociaż byłem
sam.
~*~
Następnego
dnia przy stole, obiad jedliśmy wszyscy razem.
Faith
siedziała po mojej lewej stronie, a ja co chwilę zerkałem na jej
prawy policzek.
Na nim
widoczny był siniak, ledwo, bo ukryty pod podkładem i różem. W
sumie, nie byłem pewien, czy jest to siniak, ale w tym miejscu róż
podchodził bardziej pod fiolet.
Skończyłem
jeść spaghetti, które było moją ulubioną potrawą, ale zrobione
przez matkę Faith było obrzydliwe.
Dziękując,
powoli wstałem, w lewą dłoń chwytając pusty talerz, a w prawą
do połowy pełną szklankę wody.
Udając
że się potykam, wylałem zawartość naczynia na twarz brunetki.
Makijaż powoli zaczął ściekać z jej policzka, ukazując
ciemnofioletowego siniaka.
-Przepraszam.-
Wymamrotałem, gdy Faith mijała mnie, biegnąc na górę.
-Ale te
dziewczyny są delikatne.- Zaśmiał się Liam, choć brzmiało to
bardziej jak warknięcie. Pani Norris wzruszyła ramionami, biorąc
do buzi trochę makaronu z sosem, gdy ja udałem się do kuchni, by
odłożyć talerz i szklankę.
Później
biegiem ruszyłem na górę i bez pukania, po cichu wślizgnąłem
się do pokoju Faith. Drzwi do łazienki były uchylone, a dziewczyna
starała się poprawić makijaż. Nad lustrem paliły się światła,
a ona dokładnie przyglądała się swojemu odbiciu.
Oprócz
siniaka na cały policzek, zauważyłem również małą ranę w
kąciku jej warg.
-Faith.-
Szepnąłem. Brunetka podskoczyła, wypuszczając puder, który
roztrzaskał się na podłodze, brudząc jasne kafelki na brązowy
kolor.
-J...Justin.-
Wyjąkała, odwracając twarz w drugą stronę i gasząc światła
nad umywalką. - Co tu robisz ? - Spytała, klękając i zbierając
resztki roztrzaskanego pudru. Również uklęknąłem, pomagając jej
sprzątać.
-Skąd
masz tego siniaka?- Spytałem, nie zwracając uwagi na jej
wcześniejsze pytanie. Zastygła, błądząc swoimi niebieskimi
tęczówkami po podłodze.
-Och, to
nic takiego.- Oblizała wargi i założyła włosy za ucho. -
Uderzyłam się o szafkę, gdy spała.
-Poważnie?
- Uniosłem jedną brew ku górze, wrzucając resztki pudru do
śmietnika. Spojrzałem na nią, lecz ona nie patrzyła na mnie.
Niepewnie przytaknęła, szczotką zmiatając cały bałagan, aż
płytki znów miały śnieżnobiały kolor.
-Justin,
takie rzeczy się zdarzają.- Zapewniła, spoglądając mi w oczy i
delikatnie się uśmiechając. Oboje wstaliśmy, a ja w środku
walczyłem ze sobą, by również się nie uśmiechnąć.
-Posłuchaj.-
Zacząłem, ostrym głosem. W jej oczach dostrzegłem strach, ale w
pełni go zignorowałem. - Nie wiem, co do cholery się tu dzieje,
ale nie myśl, że odpuszczę.
-Nic się
tu nie dzieje ! Odpuść wreszcie. - Faith przewróciła oczami,
wychodząc z toalety. Usiadła na małej kanapie, a ja stanąłem
naprzeciw, zasłaniając jej telewizor.
-Wiem,
że jest Ci ciężko po śmierci ojca i siostry...- Zacząłem cicho,
lecz wtedy poczułem, jak mój policzek zaczyna piec. Spojrzałem na
nią w szoku, zauważając, że w jej oczach lśnią łzy.
-Po
prostu kurwa daj mi spokój! - Załkała, uderzając mnie w pierś.
Słona ciecz zaczęła płynąć po jej pozbawionych makijażu
policzkach. Pewnie przyciągnąłem ją do siebie, mimo tego, że
biła mnie i odpychała.
Nagle
wybuchła płaczem, wtulając się w mój tors.
-Spójrz...
Ja też straciłem ważne dla mnie osoby. Wiem, jak to jest. -
Szepnąłem jej do ucha, starając się powstrzymać łzy. Nie mogłem
się rozkleić. Musiałem być silny, dla niej.
-Przepraszam,
Justin.- Szepnęła, wtulając się we mnie mocniej. Usiadłem z nią
na kanapie,sadzając Faith na moich kolanach. Delikatnie głaskałem
jej włosy, powoli kołysząc się z nią w przód i w tył.
-Jest
okej. - Zapewniłem, przymykając powieki.
-Nie,
nie jest. Zachowałam się jak suka.- Załkała. Zaśmiałem się,
całując czubek jej głowy.
-Każdy
ma prawo stracić panowanie, Faith.
-Ale ja
przegięłam, Justin ! - Wtrąciła mi. Westchnąłem, czując, że z
nią nie wygram.
-Masz
rację. To było chamskie. - Powiedziałem poważnie, spoglądając
na nią.
Brunetka odsunęła się ode mnie, spoglądając mi w oczy.
Brunetka odsunęła się ode mnie, spoglądając mi w oczy.
-Dzięki.-
Mruknęła, oburzonym tonem. Uśmiechnąłem się, całując jej nos.
Faith zachichotała, a następnie wytarła policzki. Bez słowa
wtuliła się we mnie, a ja objąłem ją mocnej.
Miałem
wrażenie, że w końcu znalazłem swoje miejsce, że pasowałem, jak
idealny element układanki.
Zawsze
wierzyłem, że coś nami kieruje. Że nic nie dzieje się bez
przyczyny i nie istnieją zbiegi okoliczności.
Czy to
oznaczało, że ja i Faith mieliśmy się spotkać? Miałem jej
pomóc?
Śmierć moich rodziców, jej ojca i siostry, jej matka związująca się z moim przyszywanym wujkiem, i ja, trafiający do tej rodziny. Ja, który chciałem jej pomóc.
Śmierć moich rodziców, jej ojca i siostry, jej matka związująca się z moim przyszywanym wujkiem, i ja, trafiający do tej rodziny. Ja, który chciałem jej pomóc.
Faith's
pov.
Siedziałam
wtulona w Justin'a, lecz myślami byłam zupełnie gdzie indziej.
Czułam się bezpiecznie i pewnie, pierwszy raz od śmierci ojca i
Megan.
Spojrzałam
na twarz bruneta, którego oczy były zamknięte; najwyraźniej
zasnął. Uśmiechnęłam się delikatnie, spuszczając wzrok.
-Dziękuję, tato. Dałeś
mi Anioła Stróża, o którego prosiłam. On mi pomoże, prawda?
Jest Aniołem, wiem to.- Szepnęłam
w przestrzeń, zamykając oczy i również usypiając.
świetne .;3 kocham to opowiadanie .;3
OdpowiedzUsuńkiedy kolejna część .? nie mogę sie doczekać . :) . xx
OdpowiedzUsuńBoskie! <3
OdpowiedzUsuńCudowne <3
OdpowiedzUsuń